Pomijając tragedie dla rodziców i ojca, bo mogę go dokładnie zrozumieć, straconego życia sie już nie wskrzesi na tym świecie, to jaki mądry rodzic zostawia dziecko samo sobie w nocy, na stacji przy ruchliwej drodze? Niestety, ale od ok 15 min filmu czułam już tylko złość na rodziców i coraz większa sympatie i współczucie dla sprawcy. Przecież chłopak w momencie potrącenia stał sobie, jak gdyby nigdy nic na jezdni obok krzaka.! Wina sprawcy na pewno buła w tym ze chciał odebrać podczas jazdy na zakręcie, ale hej, przecież nie wjechał na te stacje, nie wwalil sie w nic, tylko ominął samochód, z lewej i ostro wykręcił po zjechania na prawo. To skrajna nieodpowiedzialność rodziców ,bo ewidentne widać jak ojciec podbiega do leżącego chłopaka, na prawym pasie. Także ciekawe, czy rodzice zastanowiliby sie przez chwile nad swoim zachowaniem..
nie jestem pewna, czy ten komentarz to prowokacja, ale odpiszę, bo zwątpiłam, czy oglądaliśmy ten sam film..
Wyraźnie przecież jest pokazane, że mama wyszła z córką do toalety, a ojciec poszedł na stację po spryskiwacz do wycieraczek.
Chłopiec nie był znowu aż tak mały, żeby nie można go było zostawić w samochodzie na pięć minut. Potem wyszedł na drogę , by wypuścić świetliki i doszło do tragicznego WYPADKU.
Ten fragment ze "złością na rodziców" mnie uruchomił.
Dokładnie. Przecież to był na oko 10-latek, raczej takiego dziecka już nie pilnuje sie na każdym kroku.
W pewnym sensie zgadzam się z Tobą. Rzeczywiście był to okropny wypadek, i rzeczywiście ja też miałam wrażenie że ten chłopiec nie miał prawa być w tamtym miejscu. Zupełny przypadek i pech, ja też współczułam bardzo sprawcy przez cały film bo z pewnością przeżywał katusze ale nie zmienia to faktu że powinien zatrzymać się lub chociażby zgłosić się na policję. Niestety tak się tylko mówi.. człowiek jest nieobliczalny i nigdy nie wiadomo jak się zachowa w danej sytuacji.
Ja też w pewnym sensie zgodzę się z Tobą. Film kładzie nacisk na to, co się dzieje z ludźmi pod wpływem silnych emocji, poczucie winy, wstyd, strach. Także ta sytuacja z wypadkiem była tylko zawiązaniem akcji, żeby opowiedzieć całą historię ;-)
Matka szybciej pogodziła się z tragedią i poczyniła kroki, żeby pracować nad tym, co im dobrego zostało.
Dwight nie miał zbyt wiele szczęścia, bo wszystko układa się przeciwko niemu.. (a taka praca dobra ;-)) gdyby był trochę pewniejszy siebie, mogłby się zatrzymać i kłócić o to, że to nie była jego wina ( dziecko nie powinno było stać na drodze, sorry).
Wtedy nie byłoby tego filmu ;-)
Moim zdaniem sam był niepogodzony ze sobą, coś tam ewidentnie było na rzeczy.. i poprzez jakieś wcześniejsze postępowanie stało się tak, że jego prawa do widzenia syna były zagrożone, więc chciał za wszelką cenę zachować twarz przed synem i nie narażać go. Ale wyszło mu jak wyszło.