Ależ wspaniały miszmasz gatunkowy! Jest tu właściwie wszystko... horror, komedia, kino gangsterskie, akcja, romans... i właściwie żaden z gatunków nie wychodzi na pierwszy plan, zaś wszystkie sprawnie się łączą w jedną wspólną całość. No dobrze, może przeważa horror i porządna dawka czarnego humoru, ale film można zaklasyfikować do naprawdę wielu gatunków. Co jednak najważniejsze świetnie się one przenikają i w żadnym wypadku nie umniejszają ciekawości opowiedzianej tu historii. Mimo, że jest ona prosta to idealnie poprowadzony scenariusz jest w stanie przetrzymać widza do samego końca filmu, a trwa on ponad 110 minut. Nie czułem jednak jakiegokolwiek znużenia tym obrazem. Dzieje się dużo. Na początku jest jeszcze całkiem poważnie, ale gdzieś w połowie filmu, czarny humor aż kipi i raz po raz pojawia się na ekranie. Postaci zostały znakomicie narysowane i porządnie zagrane. Właściwie trudno wskazać tu jakąś słabszą rolę. A Sallie w roli krwiopijcy wypadł genialnie! Dodajmy jeszcze wspaniałą muzykę i mamy kino tak klimatyczne, że tego klimatu starczy na co najmniej kilka ponownych seansów. Moja ocena: 9/10.