Po avatarze moge powiedziec, ze poglady polityczne mam podobne do twoich. Podejscie do demokracji jakie w filmach jeszcze nie spotkalem. Problem czarnych, rowniez jakos z glowa podejmowany.

Mimo to film ten jest we wszystkim wyraznie gorszy od Dogville. Od gry aktorów, przez zdjęcia, treść, warstwę psychologiczną, dramatyczną na fabule kończąc.

Strasznie słaby początek - próba połączenia fabuły Dogville z tym filmem - tragedia. Cały proces prowadzący do przejęcia władzy w Mandarlay przez Grace - jedno wielkie nieporozumienie.
Później jest już dużo lepiej. Wszystko nieźle się układa, do wceilenie się Grace w kata. Od tego miejsca poziom spowrotem pikuje w dół, aż do zupełnie nie przekonującego mnie zakończenia.

O ile Dogville dałem 10/10, to Mandarlay zasługuje wedlug mnie, na 6+/7-.

Pozdrawiam

PS
Podczas seansu miałem ochotę wykrzyczeć (zwłaszcza na początku filmu) - "Hej, ludzie. Przecież wśród czarnych w Afryce niewolnictwo również było powszechnę, a i niewolników traktowano dużo okrutniej. Jedyną winą białych było to, że cywilizacja przez nich stworzona była dużo śilniejsza"