W "Manderlay", zdecydowanie mniej od zjawiskowego "Dogville" jest estetycznej dbałości o fabularny dramatyzm historii. Prosta opowieść o niewolniczym miasteczku i stereotypowo scharakteryzowanych postaciach ma jednak wymowę znacznie głębszą politycznie i społecznie od poprzedniej części trylogii. Niewątpliwie całość będzie jednym z ważniejszych cykli w historii współczesnego kina.