Kiedy słysze o amerykanskich nygas przypomina sie państweko w Afryce(?) Liberia założone przez wyzwoloną murzyńską społeczność z USA które to nic innego jak jeden wielki brooklyn w wydaniu bambusowym gdzie bandy uzbrijonych gansta hasają po stepach a władze bez autorytetu nie radząc sobie z sytuacją wypatrują z utesknięniem pomocy z USA