no dobra....Dogville rewelacja ale manderlay to juz troche naciągane...moze to i za sprawa aktorki...ale skoro kos chce robic cykl tematyczny filmow to niech sie trzyma juz konsekwentnie analizy bohaterow...bohaterka po serii gwaltow i po zemscie jakiej dokonala na mieszkancach dogville chce zbawiac swiat? gdzie tu konsekwencja? dogville super, manderlay ok ale 3-ciej czesci juz nie zniose...pozdro z Rzeszy
W filmie rewelacyjnie i z wielkim wyczuciem zagrała Dallas Bryce Howard delikatną idealistkę,Grace faktycznie się nie zmienia. Cały czas mamy przed sobą tą samą idealistyczną Grace, która momentami wpada w gniew, ale się nie zmienia. A więc reżyser popełnił błąd ? Niekoniecznie. Von Trier próbuje powiedzieć, że nic się tak naprawdę w świecie, w ludziach się nie zmienia. Brak przemiany Grace popiera tę tezę. Natura ludzka się nie zmienia. Kto urodził się idealistą, umiera nim. nawet jeżeli doświadzcenia powodują sfrustrowanie, zgorzknienie, to wewnętrzny idealizm u człowieka pozostaje. Niewolnicy pozostają niewolnikami, gangsterzy gangsterami, a Grace pozostaje tą samą Grace, tylko bardziej sfrustrowaną. Znakomicie wcieliła się w tę postać Dallas Bryce Howard. Tą aktorkę czeka wielka kariera.
jak dla mnie Howard byla najslabszym punktem wsrod aktorow w przeciwienstwie do kidman na ktorej wszystko sie opieralo.
film mnie zawiodl, temat powazny aczkolwiek przesadzony. momentami widzowie na sali wybuchali smiechem co nie najlepiej swiadczy o filmie podejmujacymtzw. "trudny temat". film mozna potraktowac jako ironie, niestety malo udana. koncowe zdjecie z radosna muzyka w tle sa po prostu nie smaczne.
kolejny zarzut to scena masturbacji i scena lozkowa z tym murzynem. kompletnie nie wplywaja one na rozwoj akcji a sam rezyer mowi tylko ze mial niezly ubaw jak howard musiala sie masturbowac przed kamera.
w polowie filmu fabula robi sie coraz nudniejsza a zakonczenie jest tylko potwierdzeniem tego ze ten film von trierowi raczej nei wyszedl.
5/10
Bryce zagrała bardzo dobrze, fakt całkowicie inaczej niż Nicole.
Dlatego "Manderlay" raczej trzeba oglądać bardziej jako osobny film niż kontynuacje "Dogville".
Co do braku konsekwencji - zgadzam sie z tobą w 100%. Dla mnie również było to bardzo naciągane. Dziwię się, że Lars po prostu nie zrezygnował z podciągania wszystko pod kontynuacje i nie nakręcił tego filmu jako coś odrębnego. Poza tym świetna scenografia z "Dogville" tutaj się nie sprawdza.