PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=119423}
7,2 4 732
oceny
7,2 10 1 4732
6,0 6
ocen krytyków
Manderlay
powrót do forum filmu Manderlay

Z nadzieją wybrałam się dziś po południu na Manderlay, znając wcześniejsze dokonania Triera. Z nadzieja lecz też z obawą, że może pociągnięcie wątku Grace i ponowne trzymanie się konwencji scenograficznej wykorzystanej już w Dogville, nie jest najlepszym pomysłem, ale to co zrobił( a raczej czego nie zrobił) Trier w swoim najnowszym filmie zasługuje na chłostę na ruchomej części bramy. Film roi sie od nieścisłości, które moim zdaniem są naprawdę rażące a poza tym kpiące z inteligencji widza. Wyłuszczę w podpuntkach swoje wnioski a bardziej pewnie zażalenia:
1. Grace - pamiętamy ja z Dogville jako idealistkę, która zakłada że wszyscy ludzie są dobrzy, za co los sie na niej okrutnie mści. Oto Grace przyjeżdża do Maderlay z cała gangsterką świtą swojego ojca i co robi? Uwalnie spod jarzma niewolnictwa ciemiężonych przez pokolenia niewolników i uczy ich łaskawie demokracji, i jej zbawczej siły, co pociąga za obą szereg nieciekawych konsekwencji. Pytam jednak jakim cudem po zemście jakiej dokonała w końcówce Dogville znów bawi sie w dobrą Samarytankę i czy my widzowie, znający przebieg zdarzeń z poprzedniego miasteczka, jestesmy w stanie zrozumieć jej chory altruizm i ciągłą chęć brania na siebie odpowiedzialności za całe zło świata( tu Ameryki)? odpowiadając sobie bowiem na pytanie, czy po takim kopie jaki zafundowała mi społeczność Dogville jestem w stanie zdobyć sie na życzliwośc i poświęcenie dla innych, bez wahania odpowiedziałabym NIE. Grace jednak zdaje się być głucha na głosy rozsądku i jak małe dziecko robi ojcu na złość, co zupełnie nie koresponduje z jakże przecież drastycznymi środkami podjętymi i zrealizowanymi przez Grace w końcówce poprzedniego filmu.
2. Grace i jej chcice - kolejna niekonsekwencja w porównaniu do tego, jaka była bohaterka w Dogville. Dogvillowa Grace to kobieta która chce miłości idealnej, wykorzystywana seksualnie przez gro męskiej części miasteczka. Zdaje się jednak że na Manderleyowej Grace tamte gwałty i naduzycia nie odcisnęły żadnego piętna. Pałęta się po miasteczku od pewnego momentu filmu, podgląda, lub wyobraża sobie nagie murzyńskie ciała w łaźni, które budzą w niej nieprzepoartą chuć, którą zaspokaja sobie następnie sama w nic nie wnoszącej do filmu scenie masturbacji, pozniej natomiast oddaje się jakby bezrozumnie wielkiemu murzynowi, ot tak, bez sensu, bez motywacji, jakby z ulicy, jakby wszystkie jej ideały z dogville szlag z jasnego nieba trafił.
3. Bohaterowie w tle- jeżeli Grace w Dogville zabija wszystkich, nie dając szansy chyba nawet psu, pytam co robi w Manderlay chłopak który w Dogville grał kolesia niemogącego nigdy z Tomem wygrać w szachy, takie przygłupka? Otóż nastąpiło chyba cudowne zmartwychwstanie, bo oto ów niepozytywny bohater z Dogville zagrał sobie w MAnderlay gangstera. Może mi ktos zarzuci że czepiam się szczegółów ale to przecież rażąco nie trzyma się kupy. Podobnie z aktorem który w dogville wystąpił jako ten, który miał ją wywieść z miasteczka, a w konsekwencji zgwałcił na tyle przyczepy, tu jest nomen omen, uczciwym szulerem. No hola, przecież oni nie żyją, przecież ich twarze kojarza się jednoznacznie z niepozytywnymi bohaterami poprzedniego filmu. Czy naprawde Triera nie było stac, czy nie chciało mu sie zatrudnić innych aktorów, czy może sobie z nas kpi i uważą że dla jego widowni nie powinno mieć to znaczenia. Dla mnie miało.
4. ..... że o zdjęciach z pochodów równości i walki rasowej w USA nie wspomne, bo to było już naprawde poniżej poziomu.

Możecie się ze mną zgodzić lub nie, ale Treir po tym ' dokonaniu" stracił w moich oczach " von" przed nazwiskiem, a pomna na takie filmy jak "Przełamując fale" "idioci" czy " Tańcząc w ciemnościach" tym bardziej jestem wsciekła na tę zmarrnowaną szansę na wartościowy film na miarę wielu swoich poprzedników. Czasem miałam wrażenie podczas oglądania, że trier tylko zlecił wykonanie tego filmu jakiemuś asystentowi, że go przy tym nie było. Fanom zatańczył na nosie
Lars:" mysleliście że zobaczycie mój nowy, fajny poruszający, artystyczny film? - A figę!"
Fani: Myślisz że będzimy bezkrytyczni? - A figę!
To tyle na dziś, swieżo po projekcji więc z nieostygłym brakiem wrażeń.

ocenił(a) film na 9
magduszczka

podzielam twoje zdane, już lepiej by było zrezygnować z konwencji kontynuowania losów Grace i bandy jej ojca. Budować postacie od nowa. Sama sceneria i podejście narratorskie, tematyka wystarczyła by do kontynuacji udanego Dogville. A tak jest wrażenie jakby Grace podróżując do Manderlay przebyła x krotnie większą drogę własnej metaforfozy, która w żaden sposób nie jest dla nas zrozumiała. Może taki był cel Larsa, zebyśmy nie skupili się na losie Grace tylko na psychogicznej budowie społeczeństwa. Tyle tylko jest problem. O ile w dogville akcent był na tym bardzo skupiony. 3 godziny filmu wystarczyło na taką fabułę. To tutaj na mój gust troche zaniedbano budowę przychologiczną postaci, bardziej skupiono się na fabule, intrydze. Efekt jest taki, że ci co ogladali Dogville widzą w tym wyrażną przerwe. Może lars posłuchał innych chcąc poprawić film, a efekt jest taki ze lepiej dla Manderlay, gdyby nie widziało się wcześniej Dogville.

magduszczka

Trier popełnił tylko jeden błąd! Ten film nie powinien być kontynuacją Dogville.
Nie podoba Wam się, że Ci sami aktorzy, którzy występowali w Dogville tutaj odgrywają inne role i inne postacie to tylko drobiazg - szczegół techniczny. Gdyby nie to, że film ten przedstawia dalsze losy Grace, to na pewno wyszlibyście z kina oczarowani i zachwyceni. Zatem zapomnijcie o Dogville, zobaczcie ten film jeszcze raz i potraktujcie go jako osobne dzieło von Triera, a nie jako kontynuację, a zobaczycie, że Wam się spodoba.

ocenił(a) film na 7
xxx_9

no nie powiedziałbym, ze az tak wielki miało to wpływ na ocene ogólna filmu. inna obsada, tylko na poczatku była wyraznie odczuwalna, ale po kwadransie przyzwyczaiłem sie juz do nowej i starałem sie manderlay traktowac jako zupełnie inna historie, a pierwsze 15 minut filmu jako element słuzacy za zespolenie dwóch czesci. skoro jednak von trier zdecydował sie na taka a nie inna forme prezentacji, to w takim przypadku konfrontacja jest nieunikniona i nalezy sie z tym liczyc, a przy dogvill, manderlay wypada po prostu słabiej.

ocenił(a) film na 10
magduszczka

W 100% podzielam zdanie pana/i xxx, gdyż nie widziałem jeszcze Dogville, a miałem niewątpliwą przyjemność obejrzenia przed chwilą Manderlay. Rewelacja jak dla mnie... film zakrecił mną nieźle ;-)

użytkownik usunięty
magduszczka

zgadzam się z tobą i z userem, który napisał w tym temacie, że to nie powinna być kontynuacja. Jeśli Lars chciał poruszyć problem polityczny i społeczny, ok, ale mógł to zrobić w oddzielnym filmie, bo to w "Manderlay" się nie sprawdziło, tak samo jak ogołocona scenografia, ktora przyniosła wręcz odwrotny skutek niż w "Dogville". No cóż, tak to jest, Lars chyba się nie ocknął (lub zbyt późno), że nie ma sensu robić tego filmu. Dla mnie to produkcja nieudana. I tym razem sie sprawdziła reguła, że najlepsze filmy nie powinny mieć kontynuacji... (bo to nie jest ciąg dalszy rozpoczętego wątku tylko coś nowego).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones