Tłumaczenie tytułów to często sprawa znacznie mniej oczywista niż się zdaje. Nie oglądałem tego filmu, więc trudno mi ocenić, na ile tytuł "Między światami" pasuje do treści, jednak tłumaczenie "Królicza nora" nie byłoby chyba najszczęśliwsze. Pewien polski naukowiec zajmujący się tłumaczeniami stwierdził kiedyś, że tłumaczenie powinno być nie tyle przenoszeniem z języka A do języka B sensu, co przenoszeniem wrażenia, które robi tekst w języku A na odbiorcach języka A do tekstu B wywołującego wrażenia na odbiorcach B. "Królicza nora" łatwe do odczytania dla angielskojęzycznej publiczności odniesienie do "Alicji w krainie czarów". Czy jest to równie czytelne dla polskiego odbiorcy? Czy "Królicza nora" kojarzy się Polakowi tak samo jako "Rabbit hole" Amerykaninowi? Moim zdaniem nie, dlatego uważam, że tłumaczenie - jak to się mówi - dosłowne nie byłoby tu odpowiednie.
Często mam wrażenie, że ta powszechna krytyka tłumaczeń tytułów wynika właśnie z tego, że ludzie nie znają pewnych aluzji kulturowych. Choć oczywiście zgadzam się, że zdarzają się tłumaczenia tytułów zdecydowanie przekombinowane...
P.S. Słyszałem, że Quebecu mają takie ciśnienie na ochronę języka francuskiego przed angielskim, że ich prawo nakazuje tłumaczyć KAŻDY tytuł, czyli nawet tytuły takie jak "Matrix"! Co powiecie na "Macierz" lub "Matrycę"? :)
zgadzam się w 100%, wkurzające jest jak ludzie jadą po polskich tłumaczeniach tylko dlatego że nie są dosłowne. Przecież "Królicza nora" brzmiałoby zupełnie bez sensu
Czemu uważasz, że Polak nie zrozumiałby znaczenia tytułu, gdyby był on przetłumaczony dosłownie? Moim zdaniem głupiemu obywatelowi Anglii, czy USA tytuł będzie mówił tyle samo, co głupiemu Polakowi, i nie chodzi tu o żadne "aluzje kulturowe", jak Ty to ująłeś. "Alicję w krainie czarów" każdy kiedyś czytał, przez co targetowi tego filmu skojarzenie z tą książką powinno nasuwać się automatycznie.
Oczywiście, wyrażam tylko swoje zdanie, szanując jednocześnie Twoją wypowiedź. Nieraz faktycznie dosłowne tłumaczenie jest niepotrzebne (jak choćby w przytoczonym przez Ciebie "Matrixie"), jednak ten tytuł, WEDŁUG MNIE, nie powinien zostać przetłumaczony w ten sposób. Szczególnie, że łatwo domyślić się, o co tak naprawdę w tym filmie chodzi.
Pozdrawiam!
i tu się zgadzam- akurat w tym wypadku dosłowne tłumaczenie wyszłoby temu filmowi na dobre...skojarzenia z Alicja są i owszem, głównie dla tych, co czytali książkę ale też dla tych, co oglądali niedawną wersję Tima Burtona (popularna była - czyli spora grupka osób - uważam) a spora część by poszła, bo tłumaczenie byłoby dwuznaczne co najmniej ... a w sumie o to chodzi: zwabić jak najwięcej osób...
Więc nie uważam, że nietrafione byłoby dosłowne tłumaczenie
Jakby autor tematu był takim tłumaczem, który przełożył tak beznadziejnie choćby ten tytuł, to z pewnością nie siedziałby na filmwebie, a spał w jednym z lepszych apartamentów Paryża lub co najmniej Warszawy.
Ucz się jeszcze kolego z 15 lat, to będziesz mógł tak beznadziejnie tłumaczyć....
Dobrze wiadomo ze nie chodzi tu o prawidlowe tlumaczenie, tylko o to w jaką publiczność dustrybutor chce przyciągnąć publiczność. Nie ma nic złego w tytule "Królicza nora". Rosjanie nie bali sie tego tytułu i przerłumaczyli "Кроличья нора". Jeżeli boimy sie sprośności, to jakim cudem "czarna dziura" dała się jakoś przełumaczyć. Przeglądałem właśnie na wikipedii jak sobie inne kraje radzą z tyułami. Otóż większość pozostawia nie tłumaczoną. Czy naprawdę przeciętny Polak nie poradzi sobie z tytułem Rabbit Hole albo Królicza Nora? Tak się zaplącze w domysłach że pewnie będzie się bał wejść do kina.
tłumaczenie nie zawsze musi być dosłownym przełożeniem z oryginału. Między światami doskonale oddaje i klimat filmu, i wątek który się w nim pojawia - żeby nie robić spoilera powiem po prostu o tytule i tematyce książki, którą czyta bohaterka - Ci co oglądali film będą wiedzieć o co chodzi, autor/ka wątku najwyraźniej filmu nie oglądał/a, inaczej wiedziałby że polski tytuł dobrze oddaje trość