Zapowiadał się świetnie, przynajmniej tak mi się wydawało. Fajny pomysł, całkiem nieźli aktorzy. A
tutaj (mniej więcej w momencie gdy George mówi Sally co do niej czuje) czar pryska. Może nie
jest to zbyt dokładny cytat ale 'to nie twoja wina tylko moja'.. co to w sumie miało być? Albo to kiedy
się pocałowali.. Przecież ona miała kilka dni później wyjechać ze swoim chłopakiem! Ba, było
bardzo blisko a by do tego doszło. Końcówka według mnie to był gwóźdź do trumny. Idealne
zakończenie według mnie? W sumie.. są 2. Albo Sally która wyjeżdża tak jak planowała i George
który sobie kogoś znajduje, albo Sally która jednak wraca ale zostaje odepchnięta przez George'a.
Fakt, końcówka pozostawia spory niedosyt... Sally niby tylko przyjaźniła się z Georgiem, odkryła w nim bratnią duszę, ale faktycznie była z tym artystą. Georg to szanował, w końcu ją kochał, więc się nie naprzykrzał. Ona dała mu wiarę we własne siły i talent malarski. Tylko dlaczego ciągle wodziła go za nos i zachowywała się jak matka? Tu mówi mu, że wyjeżdża i nie wie co będzie, a za chwilę się z nim całuje...
Nie wiem, może właśnie o to chodziło w tym zakończeniu, każdy z nas ma swoją wersję ;-)
Tylko dlaczego ciągle wodziła go za nos i zachowywała się jak matka?
edit
Chodzi o sposób bycia matki Sally ;-)
Idealne zakończenie ?
Nie są już razem bo tego sie nie da odwrócić, ale zostają przyjaciółmi.
Dokładnie to miałam na myśli, chodzi właśnie o to że myślę że w końcówce w pewnym sensie pokazali że 'będą razem' co mi się średnio podoba.
Tak by było najlepiej dla wszystkich. Ta która była to takie 'silenie się na dobre zakończenie'.
Masz zupełną rację. Oczywiste było, że zostanie, ale gdy stała na tym lotnisku to tylko myślałam "jedź i nie wracaj". :D Ale opcja żeby to George ją odrzucił nawet bardziej mi się podoba.
Przez cały film widzimy rozwijającego się bohatera, który jednak nie potrafi uwolnić się od Sally co jest dość mocno ograniczające dla niego.
Osobiście uważam, że takie zakończenie może nam pozwolić na samodzielne zinterpretowanie. Ono nie było jednoznaczne. Gdyby Sally wyjechała lub George ją odrzucił, to byłoby zbyt oczywiste, nudne. To, że przyszła, wcale nie musi oznaczać happy endu. Jest tu takie niedopowiedzenie, niepewność, ona nie wie, co dalej. Oczywiście to tylko moje zdanie. Każdy niech myśli, co chce.