że od samego początku równolegle do detektywów śledzimy poczynania zabójcy. Przez ten zabieg cała aura tajemniczości znika i reżyser odbiera widzowi przyjemność ze spekulowania, kto jest zabójcą.
Kryminał (literacki czy filmowy )bardzo szybko wykształcił właśnie taki alternatywny bieg wydarzeń, kiedy to równolegle śledzimy zabójcę, wystarczy wspomnieć serię o Hannibalu Lecterze. Utrata zagadki ,,kto zabił?" nie jest jednak bezzwrotna - przez to zyskujemy na akcji, mamy inny wgląd w psychikę antybohatera, no i często możemy doświadczyć przez to dobrego aktorstwa. Psychopaci są fascynujący, (nie) stety.
Co kto lubi - seria Q jest solidnym przedstawicielem tej drogi.